Granfondo Les Deux Alpes

Spisu treści:

Granfondo Les Deux Alpes
Granfondo Les Deux Alpes

Wideo: Granfondo Les Deux Alpes

Wideo: Granfondo Les Deux Alpes
Wideo: Día 2 Alpes 2017 Marmotte Alpes Granfondo 2024, Może
Anonim

Biorąc dwa legendarne podjazdy, ten sportowiec jest dowodem na to, że wiek nie jest przeszkodą w kolarskim sukcesie

Nie spędzam czasu z osobami powyżej 70. roku życia, z wyjątkiem ślubów, rocznic i pogrzebów. Nie chodzi o to, że jestem ageist, ale 30-letnia różnica wieku oznacza, że nasze gusta muzyczne rzadko się pokrywają, a większość z nich nie znajduje się w mediach społecznościowych.

Ale kiedy ustawiam się w kolejce na starcie Granfondo Les Deux Alpes, dwudniowego ośrodka sportowego opartego na francuskim ośrodku narciarskim o tej samej nazwie, otaczają mnie emeryci. To tak, jakby impreza była sponsorowana przez Sagę i tworzy zaskakująco spokojną atmosferę, która jest antytezą zwykłej sceny sportowej z węglem i testosteronem.

Wielu rowerzystów może pomyśleć, że stanie ramię w ramię z gromadą siedmiolatek to dla nich szansa na zabłyśnięcie. Pozostawienie starych kolesi na śmierć (mam nadzieję, że nie dosłownie) to szansa na wspięcie się na podium. Ale inni, w tym wielu młodszych lokalnych kolarzy na starcie, widzą w tym szansę nauczenia się kilku rzeczy od rowerzystów, którzy jeździli na rowerach, zanim mogli chodzić i którzy nadal postrzegają przerzutki jako fantazyjny sprzęt.

Linia startowa Les Deux Alpes
Linia startowa Les Deux Alpes

Jednym problemem wśród starszych uczestników jest to, że niektórzy mają problemy z dotarciem do celu. Obok mnie skurczony, siwowłosy dżentelmen kołysze się tam i z powrotem, jakby był na pokładzie łodzi. Po kilku minutach spędzonych na chodzeniu w kierunku swojego roweru deklaruje po francusku: „Po prostu przełóż nogę, a wszystko będzie dobrze”. Pięciu miejscowych mężczyzn posłusznie wkłada go na rower i wszystko jest w porządku.

Liczy się doświadczenie

W 1998 roku Marco Pantani wygrał 15. etap Tour de France na finiszu szczytowym w Les Deux Alpes. W okropnych warunkach Włoch odjechał od Jana Ullricha na Col du Galibier, jakieś 45 km przed końcem etapu. Kiedy przekroczył linię mety, miał dziewięciominutową przewagę nad swoim niemieckim rywalem o żółtą koszulkę.

W hołdzie miasto stworzyło wydarzenie z okazji tego dnia – sportową markę Marco Pantani (nie mylić ze sportową Pantani). Kiedy Włoch wypadł z łask, władze po cichu zmieniły nazwę na Granfondo Les Deux Alpes. Nie jest duży, nie jest zuchwały, ale impreza ma lojalnych fanów, z których wielu przyjeżdża od samego początku.

Jakby w hołdzie dla zwycięstwa Pantaniego w 1998 roku, dzisiejsza pogoda jest fatalna. Gęsta mgła spowija góry, a rzeki deszczu płyną wzdłuż długiej na milę głównej ulicy. Nawet krowy zeszły z góry, by znaleźć schronienie na pastwiskach najbliżej miasta, a dźwięk dzwonów odbija się echem w dolinie. Wczoraj jeździliśmy w krótkich spodenkach i letnich koszulkach, a dziś jestem w rękawach, nakolannikach i kurtce.

Znak Les Deux Alpes
Znak Les Deux Alpes

Na starcie zgromadzonych jest tylko około 100 zawodników. Wczoraj odbyła się 9-kilometrowa jazda na czas na 10 zakrętach do Les Deux Alpes. Z wioski przetransportowano odpowiednią rampę startową i oficjalnych chronometrażystów, abyśmy mogli dokładnie zobaczyć, jak sobie poradziliśmy z rekordem Pantaniego wynoszącym 21 minut. Mój czas nie pobił żadnych rekordów, ale jestem prawie pewien, że jego poziom hematokrytu był wyższy niż mój podczas wspinaczki.

Dzisiaj dostępne są dwie opcje: 166-kilometrowa pętla (z 4000 m podjazdów) w kierunku północno-zachodnim i obejmująca Col d'Ornon, Col de Parquetout i Alpe du Grand Serre; lub 66km pętla (2,400m) w kierunku Alpe d’Huez iz powrotem.

Zneutralizowane wprowadzenie do właściwego startu to najeżona sprawa. Mijają mnie jeźdźcy, którzy podejmują wątpliwe decyzje, jak szybko powinni jeździć. Wszędzie fruwa woda, a chmury są tak nisko, że jest prawie ciemno. Jeden jeździec zjeżdża do rynsztoka i rzuca się z roweru. Mogę tylko przypuszczać, że nie był w stanie hamować na mokrej nawierzchni i uważał, że taktycznie bezpieczniej jest rzucić się na pobocze trawy, niż ryzykować przewróceniem się przez barierki na zakręcie.

Sporty zaczynają się naprawdę w Barrage du Chambon u podnóża wzgórza Deux Alpes, gdzie należy podjąć decyzję, którą trasę wybrać. Za dobitną radą Gilesa, szefa turystyki w mieście, zaniepokojonego pogodą, wybieram krótszą trasę. To, jak mówi, piękna jazda po drogach, które są „très belles”.

Col de Sarenne
Col de Sarenne

Moja grupa około 50 kolarzy kieruje się prosto na D1091, drogę, która łączy Bourg-d'Oisans i przełęcz Lautaret. Jest to szybka trasa do Włoch i oferuje sportową La Marmotte, ale ogromne osunięcie się ziemi w kwietniu sprawiło, że droga stała się nieprzejezdna. Niektóre raporty mówią, że 100 000 ton luźnej skały nad uszkodzonym tunelem przemieszcza się z prędkością 25 cm dziennie w kierunku drogi. Mieszkańcy uwięzieni w wioskach za osuwiskiem płynęli łodzią przez Lac du Chambon, aby dostać się do pracy, ale strach przed ogromnymi falami, które wynikną, gdyby góra zapadła się w jezioro, położył temu kres, co sprawia, że długa podróż w obie strony.

Na szczęście skręcamy z tej drogi i zaczynamy się wspinać, co znacznie zmniejsza ryzyko połknięcia przez osuwisko. Po pięciu minutach wjeżdżamy na serię czterech stromych podjazdów, które prowadzą do ładnej wioski Mizoën. Gdy nachylenie sięga 10%, zawodnicy w każdym wieku przelatują obok mnie. Większość z nich to Francuzi i dumnie noszą barwy swojego lokalnego klubu. Jedyni Anglicy, jakich do tej pory widziałem, nosili koszulki z krótkimi rękawami i wyglądali jak mężczyźni w początkowej fazie hipotermii. I przeszli długą drogę…

Tylna aleja Alpe d’Huez

Droga kieruje nas na północ i zaczynamy podążać w kierunku Col de Sarenne, mniej znanej tylnej ściany Alpe d'Huez, która cieszy się dobrą opinią wśród profesjonalnych jeźdźców. Miska Sarenne jest surowa, piękna i odizolowana, co oznacza, że niewiele jest samochodów, o które trzeba się martwić. Felix Lowe, felietonista rowerowy, w swojej książce Wspina się i kara, opisuje, jak podczas trasy Tour 2013 Tony Martin powiedział dziennikarzom: „Wysyłanie nas tam jest nieodpowiedzialne”, powołując się na brak poręczy i 30-metrowe spadki na zakrętach.

Ponury krajobraz zimą bardziej przypomina Peak District niż bujny, letni alpejski krajobraz, którego się spodziewałem, a połączenie ciemnej skały i słabego światła sprawia, że wydaje się, że panuje zmierzch. Mija mnie para jeźdźców, ale czuję się świeżo i odciągam ich. Jedziemy razem w ciszy, rytm uderzeń pedałów w harmonii i mimo braku pogawędki cieszę się z towarzystwa. 12,9 km podjazdu wynosi średnio 7%, a ciasno upakowane podjazdy w pobliżu szczytu osiągają ponad 15%. Schodzę z siodła, ale potem muszę nagle się zatrzymać, gdy na drodze pojawia się marszałek, machając rękami i krzycząc: „Muflony! Muflony!”. Stado kóz zajmuje duży odcinek drogi i pomimo jego najlepszych prób, aby zepchnąć je z naszej drogi, przeklinając je po francusku, beztrosko go ignorują.

Spinki do włosów Col de Sarenne
Spinki do włosów Col de Sarenne

Nadeszła mżawka i kiedy zatrzymuję się, by założyć kurtkę przeciwdeszczową, zauważam grupę ślimaków gromadzących się w pobliżu mojego tylnego koła. Zastanawiam się, jak szybko mogą się czołgać (później dowiaduję się, że mają maksymalną prędkość 0,047 km/h) i jestem zadowolony, że mimo mojego tempa pieszego przynajmniej wyprzedzam ślimaki.

Na 1,999 m szczyt Sarenne jest najwyższym punktem na trasie. Po nim następuje 3-kilometrowy odcinek drogi prowadzący do serca Alpe d’Huez. To niebezpieczna, żwirowa trasa, usiana dziurami i udekorowana łajnem. Owce i kozy każdego rozmiaru i koloru uparcie stoją na swoim miejscu, zmuszając nas do slalomu wokół nich jak Franz Klammer. Nieużywany wyciąg krzesełkowy kołysze się na wietrze i jest znakiem, że zbliżamy się do ośrodka.

Down d’Huez

Zjazd na szpilkach Alpe d’Huez jest niezwykle satysfakcjonujący. Wysiłek Col de Sarenne nie zebrał zbyt wiele żniw, a poza tym schodzenie jest powodem, dla którego przyjeżdżam w Alpy. Mgiełka trzymała turystów na dystans i to płynna, szybka jazda przez Dutch Corner do serpentyny numer 16 w wiosce La Garde, gdzie skręcamy ostro w lewo. Gdy mijamy róg, mężczyzna w namiocie krzyczy: „Banany, banany!” Przelatuję obok i dopiero po chwili dowiaduję się, że namiot to stacja paszowa, ale jest już za późno i znów zaczynamy się wspinać.

Traktuję to jako przejażdżkę, w której można się rozkoszować, a nie ścigać, i poświęcenie czasu na rozglądanie się wokół, a nie skupianie się na liczbach na mojej łodygi, jest odświeżające. Droga, którą jedziemy, wije się nad Gorge de l’Infernet. Ma tylko szerokość samochodu, a między mną a stromym spadkiem po mojej prawej stronie jest tylko betonowy krawężnik o wysokości 50 cm. W dole rzeki Romanche lśni turkus, gęsty od topniejącego śniegu. Woda wygląda zachęcająco jak Morze Egejskie, ale mój nowy partner do jazdy (który ma zdecydowanie ponad 60 lat) mówi: „Nie patrz w dół!”, a potem śmieje się jak Muttley w Wacky Races.

Zejście Les Deux Alpes
Zejście Les Deux Alpes

Nasza grupa powiększa się do czterech osób i razem stukamy, oni mówią po angielsku pidgin, a ja mówię po francusku, jak w jednym z odcinków Allo, Allo!. Fajnie jest mieć towarzystwo i nadal nie mogę przeboleć, jak imponujące są ci starzy faceci, zwłaszcza gdy nasz zjazd do Le Freney d’Oisans zaczyna przypominać wyścig. W końcu znów docieramy do D1091, a między mną a metą jest tylko powtórka wczorajszej jazdy na czas do Les Deux Alpes.

Na ostatnim podjeździe brakuje surowego piękna trasy, którą do tej pory jechaliśmy – szeroka droga jest otoczona wysokimi trawiastymi brzegami – więc jest to kwestia wykonania tego, a nie delektowania się górskimi widokami. Po 40-minutowej, 9-kilometrowej wspinaczce w końcu jestem w domu i świeci słońce.

Kiedy przekraczam linię, dowiaduję się, że prezentacja odbędzie się o 17:00 w ogromnej hali sportowej w mieście. Cudem wygrywam nagrodę (trzecia kobieta w klasyfikacji generalnej). Moje podekscytowanie łagodzi jednak świadomość, że wydaje się, że dla większości jeźdźców są nagrody, a godzinę później nadal tam jesteśmy. Po zwycięzcach ogólnych, grupki wiekowe, mężczyźni i kobiety zbierają swoje trofea, osoby w wieku 50-55, 55-60 lat… nagrody wciąż płyną, dopóki nie świętujemy grupy wiekowej 80-85 lat.

W tym momencie mężczyzna wjeżdża przez drzwi do hali sportowej, gdzie powoli zsiada z roweru, unosi ręce nad głowę i krzyczy: „Tak!” W tym momencie jego Nazywa się imię i potyka się w kierunku podium, gdzie trzech sędziów pomaga mu wejść na najwyższy stopień. Tłum krzyczy i wiwatuje, gdy odbiera swoją nagrodę – najpierw w grupie wiekowej 80-85 lat – ale gdy oklaski cichną, zamiast zejść, zaczyna tasować się na najwyższym stopniu. Urzędnicy zdają sobie sprawę, że nie może ustąpić, a trzech mężczyzn spieszy z pomocą. Bezpiecznie z powrotem na ziemi zbiera swój posiłek z makaronu i chowa się, zanim wsiada na rower (z pomocą) i jedzie do domu.

Szczegóły

Co - Granfondo Les Deux Alps

Gdzie - Les Deuz Alpes, Francja

Następny - 28 sierpnia 2016 (TBC)

Cena - TBC

Więcej informacji - sportcommunication.info

Zalecana: