Niewidoczne awarie, które zdefiniowały dziki etap 9 na Vuelta a España

Spisu treści:

Niewidoczne awarie, które zdefiniowały dziki etap 9 na Vuelta a España
Niewidoczne awarie, które zdefiniowały dziki etap 9 na Vuelta a España

Wideo: Niewidoczne awarie, które zdefiniowały dziki etap 9 na Vuelta a España

Wideo: Niewidoczne awarie, które zdefiniowały dziki etap 9 na Vuelta a España
Wideo: Crashes and a sprint to the finish | Stage 4 #tourdefrance2023 2024, Może
Anonim

Roglic i Lopez odpadli, podczas gdy Chaves cierpiał na mechanikę wymagającą wielokrotnych zmian roweru. Zdjęcie: Astana

Zawodnicy na Vuelta a España cieszą się pierwszym dniem odpoczynku po krótkim, ale brutalnym etapie 9. Trzymając się coraz bardziej popularnego modelu wciskania wielu podjazdów na minimalny dystans, 94-kilometrowa trasa okazała się wystarczająco trudna do pomieszania w górę Klasyfikacji Generalnej.

Pierwszym z wielkich nazwisk, które ucierpiały, był Esteban Chaves z Mitchelton-Scott. Był nękany problemami mechanicznymi na Coll de la Gallina, drugim z trzech podjazdów tego dnia. Zmuszony do wymiany rowerów z kolegą z drużyny Damienem Howsonem, wyższy o 24 cm od Chavesa, jego rower okazał się kiepsko dopasowany.

Ponowny wybór zamiany, tym razem na nieco krótszy Tsgabu Grmay, spowodował stratę ponad czterech minut na mecie.

Nie był jedynym człowiekiem z GC, który cierpiał. Gdy grad uderzał w kolarzy, jazda okazała się zbyt szalona dla telewizji, a na odcinku szutrowym w połowie ostatniego podjazdu przerwano zasięg na kilka kilometrów. Miała to być decydująca, choć niewidoczna część sceny.

Wyglądał na silnego, a wraz z kolegami z drużyny Miguel Angel Lopez (Astana) zaatakował i zyskał 30 sekund nad swoimi bezpośrednimi rywalami, tylko po to, by rozbić się na luźnej nawierzchni.

Jednakże wkrótce sprawy potoczyły się prawie tak samo źle dla innego faworyta. Podążając za nim, Primoz Roglic (Jumbo-Visma) uderzył w nieruchomy motocykl, który utknął za rogiem. Mając również silną pozycję, do czasu wznowienia relacji, podobnie jak Lopez, musiał również gonić z powrotem do liderów.

Gdy jeźdźcy Movistara maksymalnie wykorzystali chaos, Roglic w końcu był w stanie połączyć się z Alejandro Valverde. Jednak z Nairo Quintana, który jest teraz dalej na drodze, stracił 25 sekund na rzecz Kolumbijczyka, który wyprzedził go i objął prowadzenie o sześć sekund.

Teraz, nieco dalej, Lopez radził sobie jeszcze gorzej. Będąc wcześniej wirtualnym przywódcą na drodze, zamiast umocnić swoją pozycję, zmuszony był zamiast tego użyć energii, by podążyć dalej. Ten wysiłek sprawił, że na późniejszych etapach cofnął się, co oznaczało, że ukończył krwawe 9. miejsce, minutę za zwycięzcą etapu Tadejem Pogacarem (ZEA-Emirates), i pozostawił go do ukończenia trzeciego dnia w klasyfikacji generalnej na etapie, na którym wyglądał na gotowego. objąć prowadzenie.

Później Lopez zasugerował, że organizatorzy powinni rozważyć ograniczenie sceny, na której pada deszcz.

„Naciskałem tak mocno, jak tylko mogłem i wszystko było w porządku, aż do chwili, gdy się rozbiłem” – wyjaśnił. „Bardzo trudno było prowadzić motocykl w ulewnym deszczu na szutrze. Na szczęście nie odniosłem żadnej poważnej kontuzji, ale straciłem czas.

'Wciąż ciężko pracowałem, starając się pozostać w tej grupie, ale żwir i błoto uszkodziły mój rower i nie było gdzie go zmienić. Wszystko, co mogłem zrobić, to po prostu spróbować zostać z nimi tak długo, jak to możliwe.

'Pod koniec dnia straciłem kilka sekund. W każdym razie nadal jestem zadowolony z mojej formy.'

Dzisiejszy dzień, aby lizać ich rany, wtorkowy etap to 36,2 km jazda na czas. Oczekuje się, że Roglic, jedyny dzień rywalizujący indywidualnie z czasem na tegorocznych Vuelta a España, będzie najsilniejszym z obecnych liderów.

Zalecana: