Zasypana śniegiem przełęcz Passo Giau dowodzi, że Bernal jest idealnym terenem do polowań, ponieważ zwiększa on swoją przewagę
Podczas gdy kamery telewizyjne miały problemy z uchwyceniem jakichkolwiek scen z 16. etapu Giro d'Italia, fotograf-rowerzysta na scenie, Chris Auld, nie miał żadnego problemu. Może i był trochę zimny, ale mimo to był w stanie uchwycić to, co przez wieki okazało się sceną Giro.
Wszystko zaczęło się jeszcze przed rozpoczęciem wyścigu. Zła pogoda sprawiła, że organizatorzy wyścigu pozbyli się podjazdów Passo Fedaia i Passo Pordoi, skracając odcinek z 212 km do 153 km i tracąc prawie 2000 m pionowego przewyższenia.
Nie żeby to miało znaczenie. Gdy wyścig trafił na zaśnieżone zbocza Passo Giau, maglia rosa Egan Bernal przypuścił atak, który uciszył wszelkie wątpliwości, czy jest najsilniejszym zawodnikiem w wyścigu. Do mety w Cortina d'Ampezzo Bernal skrócił czas o 27 sekund Damiano Caruso, 80 sekund o Hugh Carthy, 2 minuty 37 sekund o Simona Yatesa… i 24 minuty o Remco Evenepoel.
Tocząc się na finiszowej prostej, Bernal zmiażdżył konkurencję do tego stopnia, że zdążył nawet zdjąć kurtkę przeciwdeszczową i przekroczyć błyszczącą na różowo linię. Klasa.
Jasne, nie mogliśmy oglądać akcji dnia w telewizji, ale przynajmniej mamy te zdjęcia.