Kolumbijczyk odczuwa ból po rozbiciu się na ostatnich 4 km, zanim na scenę wejdzie członek drużyny Richeze
Ból wyraźnie widać na twarzy Fernando Gavirii (Quick-Step Floors) po ciężkim wypadku w finale 1. etapu Tour of Turkey.
Kolumbijczyk znalazł się pośrodku stawki z 4 km przed końcem, podążając za swoim prowadzącym pociągiem Quick-Step Floors.
Jednak sprinter napotkał wtedy swojego jeźdźca na przednie koło i nie mając czasu na reakcję, znalazł się na pokładzie.
Uderzając mocno w ziemię, kamery telewizyjne szybko wychwyciły jeźdźca, który wstał z widocznym bólem, pochylony, wyraźnie trzymając się za prawe ramię.
Od razu okazało się, że Gaviria może mieć złamany obojczyk, chociaż 24-latek zdołał wsiąść na rower i przejechać przez linię 4 minuty i 54 sekundy po peletonie.
Gaviria uda się teraz do szpitala, aby poznać pełny zakres katastrofy.
Podczas gdy Quick-Step Floors będzie rozczarowany Gaviria, która była faworytką tego dnia do Konyi, będą również zachwyceni swoją argentyńską jazdą Maxem Richeze, któremu i tak udało się wygrać etap.
Pokonując ostatni zakręt lepiej niż reszta, zwykły lider Gavirii zajął centralne miejsce, pokonując Sama Bennetta (Bora-Hansgrohe) i Jempy Druckera (BMC Racing) do zwycięstwa.
To było jak dotąd zwycięstwo numer 70 w sezonie dla Quick-Step Floors, ponieważ belgijska drużyna WorldTour zbliża się coraz bardziej do 84 zwycięstw w sezonie osiągniętym przez Team Columbia-HTC w 2009 roku.