Szybki i płaski dzień sprawia, że Francuz pokonuje rodaka Laporte'a w Pau
Arnaud Demare (Groupama-FDJ) wygrał 18. etap Tour de France w szybkim finiszu do Pau. Christophe Laporte (Cofidis) był drugi, a Alexander Kristoff (ZEA-Drużyna Emiratów) na odległym trzecim miejscu.
Groupama-FDJ nadało wysokie tempo na ostatnim kilometrze i zostało nagrodzone, gdy Demare sprostał późnemu wyzwaniu Laporte. Zwycięstwo francuskiego zespołu w tegorocznym wyścigu było pierwszym, ale nie francuskiego kolarza dzięki parze zwycięstw etapowych Juliana Alaphilippe dla belgijskiego zespołu Quick-Step Floors.
Cały etap był szybki, a pięcioosobowa ucieczka – w której znaleźli się Niki Terpstra (Quick-Step) i Matthew Hayman (Mitchelton-Scott) – nigdy nie pozwoliła przekroczyć 90 sekund.
Na bezstresowym etapie dla kolarzy klasyfikacji generalnej, nie było żadnych zmian w klasyfikacji generalnej. Geraint Thomas (Team Sky) nadal prowadzi Toma Dumoulin (Team Sunweb) z 1'59", a kolega z drużyny Chris Froome trzeci z czasem 2'31". Pozostały już tylko trzy etapy wyścigu – jutro ostatni etap górski, 31-kilometrowa jazda na czas w sobotę i typowo procesyjny etap do Paryża w niedzielę.
Opowieść o scenie
Możesz posunąć się nawet do nazwania 18. etapu wyścigu z Trie-sur-Baise do Pau dniem odpoczynku dla kolarzy klasyfikacji generalnej, biorąc pod uwagę w dużej mierze płaski dystans 171 km, który składał się z zaledwie dwóch podjazdów kategorii czwartej, Cote de Madiran i Cote d'Anos.
Oczywiście, żaden dzień nie jest naprawdę bezstresowy podczas Touru, ale było to dalekie od emocji poprzednich dwóch etapów w Pirenejach, a zwłaszcza wczorajszego, kiedy kolarze pokonywali trzy góry w zaledwie 65km.
Ten etap ostatecznie trafił do Kondora Andów, Nairo Quintany (Movistar), który zaatakował u podstawy ostatniego podjazdu, Col du Portet, i nigdy więcej go nie widziano z Danem Martinem (Drużyna Emiratów Zjednoczonych Emiratów Arabskich)) toczy się w sekundę.
Trzecie miejsce Thomasa dało mu przewagę nad najbliższymi rywalami GC, a w szczególności kolegą z drużyny Froome. Czterokrotny mistrz Touru pękł na ostatnich kilometrach etapu, tracąc czas i swoją rolę lidera zespołu Team Sky. Trasa jest teraz przegrana dla Thomasa.
Rozpoczynając w Trie-sur-Baise, peleton kończyłby się w Pau, które na liście najczęściej używanych lokalizacji na metę plasuje się za Bordeaux i samym Paryżem – dzisiaj był to 69. występ w tej roli.
Mówiąc o kamieniach milowych, dzisiaj był także 365. etap Tour de France francuskiego weterana Sylvaina Chavanela w jego długiej karierze. Jednak pomimo całego roku ścigania się w Grande Boucle, w którym brał udział w przerwie na wielu odcinkach takich jak ten, Chavanel przegrał, gdy główna ucieczka dnia zakończyła się 48.8 km po bezdechowej pierwszej godzinie wyścigu.
Zamiast tego składało się ono z pięciu mężczyzn, którzy wiosną częściej kojarzą się z brukami północnej Europy: Hayman i Luke Durbridge (Mitchelton-Scott), Thomas Boudat (Direct Energie), Guillaume Van Keirsbulck (Wanty-Groupe Gobert) i Terpstra.
Peleton, zdając sobie sprawę, że była to grupa kolarzy wystarczająco silna, aby obronić nawet umiarkowane prowadzenie aż do Pau – zwłaszcza, że w wyścigu pozostało tak niewielu sprinterów, dla których peleton mógł pracować – utrzymał przewagę nad 90 sekund, jadąc ciężko, aby utrzymać pięciu liderów w zasięgu.
Wysokie tempo mogło przyczynić się do upadku wczorajszej zwycięzcy Quintany w wypadku. Movistar mocno uderzył w pokład, rozdzierając koszulkę. Został zmuszony do zmiany roweru i pościgu, prowadzony przez kolegów z drużyny, gdy walczył o powrót do peletonu, który nieco zwolnił, aby pomóc mu wrócić.
Pomijając to, cera etapu pozostała w dużej mierze statyczna w miarę upływu kilku kilometrów: pięciu mężczyzn z przodu, a około półtorej minuty później główne boisko. ZEA-Team Emirates znalazły się na czele peletonu, pracując dla mistrza Europy Alexandra Kristoffa, jednego z nielicznych sprinterów pozostałych w wyścigu. Norweg bez wątpienia spodobał się jego zmianom, widząc wczorajszy wypadek z dużą prędkością Petera Sagana.
Przerwa była zawieszona do wyschnięcia, ale na 23 km przed końcem różnica czasowa pozostała na poziomie 46 sekund. Wyścig uderzył w ostatni podjazd tego dnia, Cote d'Anos, z niesamowitą prędkością. Wciąż jednak przerwa była trudna do utrzymania, ale na szczycie podjazdu wyścig był z powrotem, tylko po to, by spróbować szczęścia w kolejnym ataku z udziałem zawodników Mitchelton-Scott, a nawet Dana Martina (Zjednoczone Emiraty Arabskie).
Niestety obecność Martina spowodowała szybkie zamknięcie awarii przez Drużynę Sky. Ich interesy w klasyfikacji generalnej były teraz bronione, Team Sky zrezygnował z prowadzenia w peletonie, a Groupama-FDJ przejęła kontrolę nad Demare, kolarzem rozpaczliwie pragnącym zwycięstwa.
Co zaskakujące, Bora-Hansgrohe również pomagał w narzuceniu tempa, mimo że Sagan wciąż był obolały po wczorajszej jesieni. To tempo spowodowało, że peleton wyciągnął się, próbując utrzymać przyczepność z tyłu.
Prowadząc do finału, Bora-Hansgrohe i Groupama-FDJ wzięli udział w prostym wyścigu drag dla Sagana i Demare, ale każdy z nich mógł go dokończyć.