Giro d'Italia 2019: Carapaz wygrywa etap 14, aby przejąć różową koszulkę

Spisu treści:

Giro d'Italia 2019: Carapaz wygrywa etap 14, aby przejąć różową koszulkę
Giro d'Italia 2019: Carapaz wygrywa etap 14, aby przejąć różową koszulkę

Wideo: Giro d'Italia 2019: Carapaz wygrywa etap 14, aby przejąć różową koszulkę

Wideo: Giro d'Italia 2019: Carapaz wygrywa etap 14, aby przejąć różową koszulkę
Wideo: Giro d’Italia 2019 | Stage 14 Highlights | Cycling | Eurosport 2024, Kwiecień
Anonim

Movistar sprawia, że gra liczbowa liczy się jako kluczowi rywale, którzy potykają się o siebie

Richard Carapaz z Movistar odniósł swoje drugie zwycięstwo w Giro d'Italia 2019, pokonując górzysty etap 14, aby samotnie przekroczyć linię i przejąć różową koszulkę lidera wyścigu za jego kłopoty.

Carapaz zaatakował na przedostatnim podjeździe tego dnia i wykorzystał swoją przewagę, gdy ci z tyłu zaczęli się nawzajem obserwować.

Simon Yates (Mitchelton-Scott) zajął drugie miejsce, wracając do zdrowia po tym, jak ponownie szukał podejrzanego w górach, aby oderwać się od tych, którzy odjechali od niego wcześniej tego dnia, w celu podniesienia morale. Włoch Vincenzo Nibali (Bahrajn-Merida) otrzymał pocieszenie za trzecie miejsce i premię czasową, kończąc z innymi faworytami Primozem Roglicem (Jumbo Visma) i kolegą z drużyny Carapaz Movistar Mikelem Landą.

Roglic wyglądał na przybitego, aby przejąć prowadzenie w wyścigu od Jana Polanc (zespół Emiratów Zjednoczonych Emiratów Arabskich), który odpadł na podjazdach, ale nie wydawał się zainteresowany ściganiem Carapaza i wydawał się na tyle szczęśliwy, że nie mógł tego zrobić. mieć dodatkowy nacisk różowej koszulki na ramionach w ostatnim tygodniu.

Teraz siedzi schludnie na drugim miejscu, siedem sekund w dół. Nibali zajmuje trzecie miejsce, a Yates wraca do pierwszej dziesiątki w klasyfikacji generalnej.

Jak rozwinęła się scena

W końcu Giro d'Italia dotarł do swojego ulubionego placu zabaw - gór. Po wczorajszym starciu z Colle del Nivolet, dzisiaj w menu było jeszcze pięć podjazdów.

Wybór z nich to podjazd pierwszej kategorii do Verrogne w pobliżu połowy 131-kilometrowego etapu, a następnie budzący postrach Colle San Carlo, 10,5-kilometrowy brutal ze średnią prawie 10% i z kilkoma podjazdami na znacznie więcej.

Jeżdżąc 25 km przed końcem, z małym podjazdem do mety po zjeździe, było wiele do zyskania dla każdego, kto odpowiednio wyreguluje czas.

Obowiązkowa ucieczka szybko ugruntowała się w czołówce, ośmioosobowa grupa, a następnie rozrosła się do dwunastu, ale nigdy nie była więcej niż kilka minut od peletonu, który był śledzony przez zespół Jumbo-Visma pracujący dla Roglic, który chciał przejąć prowadzenie po słabnącej Polanc.

Również w grupie był kluczowy personel oddelegowany przez kilku członków GC - Andrey Amador z Movistar (dla Landy i Carapaz), Damiano Caruso z Bahrain-Merida (dla Nibali) i Ion Izagirre z Astany (dla Miguela Angela) Lopez), a także Giulio Ciccone (Trek-Segafredo), który chciał zdobyć więcej punktów i wzmocnić swoją przewagę w zawodach górskich.

I zrobił to należycie i tak też było w przypadku przerażającej Colle San Carlo. Dwie rzeczy wydarzyły się niemal natychmiast. Najpierw Bahrain-Merida przepchnęła się poza żółte szeregi Jumbo-Visma, aby zacząć nadawać tempo w grupie GC.

Po drugie, maglia rosa z Polanc została szybko wysłana na tyły.

I znaczenie ruchu Bahrain-Merida do przodu stało się oczywiste niemal natychmiast, gdy Nibali wystrzelił z przodu, a zaledwie 1 km po podjeździe grupa GC została przycięta do zaledwie garstki kolarzy: Nibali, Roglic, Carapaz, Landa i Lopez.

Wyglądało to jak kolejny długi dzień w siodle dla Yatesa, plus dwóch kluczowych animatorów wczorajszego Nivolet - ostatecznego zwycięzcy etapu Ilnura Zakarina (Katusha-Alpecin) i Rafała Majki (Bora-Hansgrohe).

Kiedy ruch Nibaliego skontrował, tempo spadło, dając nową nadzieję Yatesowi, który trzymał liderów na widoku. Ale gdy tylko miał nawiązać kontakt, ktoś inny zaatakowałby ponownie i znowu straciłby grunt.

Do tej pory grupa powiększyła się po tym, jak Caruso, Amador i Izagirre wrócili, by dołączyć do swoich liderów zespołu Nibaliego, Landy i Lopeza. Wspiął się z powrotem w ciągu kilku sekund po powrocie do warunków, ale ponownie został zdystansowany, gdy Carapaz przypuścił gwałtowny atak i szybko otworzył 15-sekundową lukę nad Roglicem, Nibalim, Lopezem i kolegą z drużyny Movistar Landą.

Uciekająca grupa była już przeszłością, a Carapaz był pierwszy na szczycie Colle San Carlo, 31 sekund przewagi nad Nibali, Włochem, który rozpoczął bezczelne kopanie na samym szczycie, aby zająć drugie miejsce przed Landy. Do tego czasu Majka odzyskała kontakt, a sam Yates nie był zbyt daleko wstecz.

Większość pozostałych 25 km minęła szybko, gdy ścigający zaczęli starać się zmniejszyć dystans do Carapaz.

I przez chwilę wydawało się, że go złapią, jednak nikt nie był w pełni zaangażowany w przejęcie inicjatywy na skromnym podjeździe do mety, nagle przepaść zaczęła znowu rosnąć, osiągając zaledwie minutę przed 6 km.

Spadek tempa w końcu pozwolił Yatesowi i kilku innym osobom na ponowne dołączenie do grupy, a Yates szybko zdecydował się zejść z przodu, choć niedługo został powstrzymany.

Do tej pory Carapaz miał zwycięstwo etapowe w worku, a wielkość jego przewagi oznaczała, że był teraz w ciągu minuty od wirtualnego prowadzenia w wyścigu.

Uderzenie i kontratak wśród faworytów kontynuowano, po czym Yates spróbował jeszcze raz i tym razem dobrze wykręcił,

Zalecana: