Giro d'Italia 2018: Yates zwiększa prowadzenie dzięki zwycięstwu na 11. etapie; Zdystansowany

Spisu treści:

Giro d'Italia 2018: Yates zwiększa prowadzenie dzięki zwycięstwu na 11. etapie; Zdystansowany
Giro d'Italia 2018: Yates zwiększa prowadzenie dzięki zwycięstwu na 11. etapie; Zdystansowany

Wideo: Giro d'Italia 2018: Yates zwiększa prowadzenie dzięki zwycięstwu na 11. etapie; Zdystansowany

Wideo: Giro d'Italia 2018: Yates zwiększa prowadzenie dzięki zwycięstwu na 11. etapie; Zdystansowany
Wideo: Tom Dumoulin Chases Simon Yates in Cobbled Finish | Giro d'Italia 2018 | Stage 11 Highlights 2024, Kwiecień
Anonim

Różowa koszulka zwiększa przewagę, gdy Chris Froome traci kolejne 40 sekund w Osimo

Simon Yates (Mitchelton-Scott) zacieśnił chwyt na różowej koszulce, wygrywając 11. etap Giro d'Italia z Osimo. Brytyjczyk zaatakował rywali kłującym atakiem na ostatnich 1,5 km.

Broniący mistrz Tom Dumoulin (Team Sunweb) dzielnie gonił, ale nie był w stanie złapać Yatesa zajmującego drugie miejsce na etapie, tracąc kolejne dwie sekundy – plus cztery dodatkowe po premiach – w wyścigu o zwycięstwo w klasyfikacji generalnej.

Atakując na przedostatnim podjeździe dnia Zdenek Stybar (Quick-step Floors) i Tim Wellens (Lotto-Fix All) zyskali przewagę nad peletonem, ale ostatecznie zostali złapani na ostatnim 1500 m przez Yatesa, który jechał do zwycięstwa.

Z tyłu zawodnicy Klasyfikacji Generalnej krzyżowali się w pojedynkach i dwójkach, nie mogąc nadążyć za Yatesem, który jest zdecydowanie najsilniejszym zawodnikiem wyścigu.

Po 40 sekundach straty Chris Froome (Team Sky) przetoczył się przez linię, tracąc jeszcze więcej czasu, gdy nadzieje na zwycięstwo wciąż słabną.

Co się dzisiaj stało

11 etap Giro d'Italia był stosunkowo krótką trasą o długości 156 km z Asyżu do Osimo. Trasa toczenia składała się z trzech sklasyfikowanych podjazdów na trasie z trudnym i stromym wzniesieniem tuż przed linią.

Po nieoczekiwanym wczorajszym podnieceniu peleton prawdopodobnie wziął głęboki oddech. Zmagania Estebana Chavesa (Mitchelton-Scott) na początku etapu sprawiły, że rywalizujące zespoły wykorzystały okazję, jadąc mocno, by zdystansować Kolumbijczyka. Ostatecznie stracił 25 minut.

Dzisiaj wydawało się jasne, że peleton będzie miał o wiele bardziej relaksujący dzień.

Na czele pierwszego podjazdu tego dnia, Passo del Termine, różni jeźdźcy próbowali szczęścia w ataku, w tym Alex Dowsett z Katusha-Alpecin.

W końcu kilku pierwszym kolarzom udało się wykonać ruchy po odejściu doświadczonych duetów Alessandro De Marchi (BMC Racing) i Luis Leon Sanchez (Astana). Ostatecznie dołączyły do nich włoskie trio Mirco Maestri (Bardiani-CSF), Alex Turrin (Wilier-Triestina) i Fausto Masnada (Androni-Sidermec).

Obecność Masnady sprawiła, że podopieczni Gianniego Savio byli 10 ucieczkami na 10 możliwych.

Piątka prowadząca ostatecznie zwiększyła swoją przewagę do około 3 minut i 30 sekund, wjeżdżając na ostatnie 90 km etapu. Chociaż trwało to krótko, ponieważ główna grupa zaczęła cofać czas.

Po tym, jak przetoczyli się przez ostatnią paszę dnia, peleton ponownie wywarł presję, chociaż różnica ustabilizowała się po około 3 minutach i 58 km przed metą.

Podjazd do Valico Di Pietra Rossa nie został zakwestionowany przez pierwszą piątkę, która skoncentrowała się na wyrównaniu straty do peletonu. Niemniej jednak to Masnada przetoczył się pierwszy.

Z tyłu, Mads Pedersen (Trek-Segafredo) wziął na siebie lwią część pościgu, a LottoNL-Jumbo śledził jego koło.

Gdybyś mrugnął - lub poszedł na przerwę reklamową - nagle przegapiłeś 5 km przełęczy, takie było tempo zarówno przerwy, jak i peletonu.

Pięciu odrywających się artystów kontynuowało swoją cywilną pracę, a wszyscy kolarze, jak się wydawało, byli sprawiedliwi, tak bardzo, że różnica ustabilizowała się na około 2 minuty, gdy wyścig wkroczył na ostatnie 33 km.

W tym momencie peleton przejechał także przez dom nieżyjącej już Michele Scarponi, której życie zginęło w wypadku samochodowym w zeszłym roku. Boki dróg były ubrane w barwy jego byłej drużyny Astany.

Droga zaczęła się wznosić i być może pobudzona przez wspomnienie Scarponiego, Sanchez ruszył do przodu z De Marchim i Masnadą.

Prowadząca trójka utrzymała stratę do 1 minuty 24 sekund, ale wydawało się to przegraną sprawą. Peleton był rozciągnięty dalej niż Armstrong, gdy LottoNL-Jumbo i Lotto-Soudal narzuciły niesłabnące tempo dla Enrico Battaglina i Wellensa.

Dzięki dwóm ostatnim kopnięciom na linię było mało prawdopodobne, aby przerwa przetrwała. Samotna minuta i 15 km przed końcem to za mało.

Pod górę, wiodące trio zaczęło się zmagać, a De Marchi wyglądał na najsłabszego, tracąc kierownicę. Za GC zawodnicy zaczęli wystawiać nos, a Simon Yates i Thibaut Pinot byli dość widoczni z przodu na ostatnich 12 km.

Pozostało 9 km, a zegar odmierzył mniej niż 40 sekund, gdy Adam Hansen i Tosh Van Der Sande chcieli zmniejszyć dystans przed metą.

6 km przed nami, różnica wynosiła 20 sekund, a zespoły GC ścigały ich. Tempo było szalone i wszystko było ustawione na finał sceny.

Zalecana: