Imponujący atak dalekiego zasięgu z przerwy okazuje się decydujący, gdy pretendenci do GC spoglądają na Pireneje
Jak dotąd nie były to najlepsze lata dla Trek-Segafredo. Ich ostatnim zwycięstwem w Tour de France 2021 było zwycięstwo Jaspera Stuyvena Milan-San Remo w marcu.
Naprawdę powinni byli radzić sobie lepiej niż drugie i trzecie miejsce na etapie Mont Ventoux w ciągu tygodnia po trzech kolarzy w przerwie.
Tym razem jednak nie można było odmówić Bauke Mollema, która poprowadziła 40-kilometrową jazdę na czas solo, aby zdystansować jednych z najbardziej utalentowanych kolarzy w wyścigu i wczoraj wygrać etap 14 w Quillan.
Prawdę mówiąc, to zawsze będzie dzień na odjazdowy sukces. Pagórkowaty profil wykluczał finisz w sprintach grupowych, a przy zbliżających się Pirenejach większość faworytów GC cieszyła się, że na razie ich puch jest suchy.
Nic dziwnego, że w 13-osobowej przerwie był jakiś poważny talent jeździecki. Oprócz Mollemy byli tacy, jak Michael Woods, Esteban Chaves, Guillaume Martin, Sergio Higuita i Patrik Konrad, wszyscy wypatrujący potencjalnej wygranej.
Co sprawiło, że decydujący ruch Mollemy był jeszcze bardziej imponujący. Szybko zyskał minutę przewagi nad resztą przerwy i utrzymał ją aż do mety.
Za nim, wysiłki Guillaume Martina, by dołączyć do przerwy, sprawiły, że awansował na drugie miejsce w klasyfikacji generalnej, a bezinteresowny peleton oddał całe 5 i pół minuty Francuzowi.
Postara się pozostać tam przez cztery trudne etapy w Pirenejach, zaczynając od dzisiejszego etapu do Andory. A gdy Tadej Pogacar wciąż ma cztery minuty przewagi w żółtej koszulce i jedzie władczo, Tour 2021 pozostaje Słowenią do przegranej.
Oto wybór zdjęć fotografa kolarzy Chrisa Aulda ze sceny dnia: