Primoz Roglic wraca do czerwonej koszulki po bitwie Alto de la Montaña de Cullera
Odcienie Paryża-Nicei groziły wczoraj przyjściem na 6. etap Vuelta a España, ponieważ Magnus Cort z EF Education-Nippo przeżył, by jako pierwszy przekroczyć linię w Alto de la Montaña de Cullera.
Ale za nim był rosnący Primož Roglič, napędzający 1,9-kilometrowy podjazd z większą energią niż demontaż odjazdu przed nim.
Jeźdźca Jumbo-Vismy prawie odniósł zwycięstwo po śmierci – a Cort mógłby spotkać taki sam los jak Gino Mäder tego samego dnia na Valdeblore La Colmiane – gdyby lakier na ziemi był dalej. Jednak trzymał się i zdołał się uśmiechnąć, a raczej grymas, po 158 kilometrach w siodle dla swojego czwartego zwycięstwa w Vuelcie.
Powiedział: „Było bardzo blisko i bardzo się cieszę, że zatrzymałem Rogliča. Odwróciłem się na 150 metrów przed końcem i zobaczyłem, że nadchodzi. Biegłem sprintem ze wszystkim, co miałem i na szczęście trzymałem go za sobą.”
Dwa przypadkowe wypadki miały miejsce podczas tylu kilometrów na odcinku z Requena, w pierwszej z udziałem tylko jednego kolarza. Alex Kirsch z Trek-Segafredo uderzył w ziemię podczas jazdy po rondzie, ale ten dziwniejszy później nadszedł z Alpecin-Fenix.
Sacha Modolo pochyliła się w gromadę, aby uniknąć zjechania z drogi i wegetacji, ale ostatecznie wpadła na Andreya Zeitsa z BikeExchange. Obaj padli, a peleton odwrócił głowy, żeby zobaczyć, co się właśnie wydarzyło.
Movistar, Ineos i Jumbo-Visma pomogli wymusić szybkie tempo na 35 kilometrach przed metą, co spowodowało wypadnięcie wielu kolarzy z tyłu. Krótkie sekcje bocznego wiatru powodowały niewyraźny przebłysk eszelonów wśród grup ciał rozciągniętych w poprzek drogi, ale szybko znikały w mgnieniu oka. Być może na kolejnym etapie nasze szczęście będzie lepsze.
Pod koniec dnia napięcie w Preston wzrosło, gdy Hugh Carthy z EF Education-Nippo został zdystansowany. Nie był w stanie wypełnić luki obok swoich trzech kolegów z drużyny, co osłabiło jego siłę jeszcze przed wzniesieniem o 9,4%, co zmniejszyło jego szanse w klasyfikacji generalnej. Peleton nadal stał wysoko na horyzoncie, a ich obecność była niczym zwisająca marchewka, po którą nie mógł sięgnąć.
Narváez nadał tak niesamowite tempo na ostatnim podjeździe, że na chwilę odłączył się od swoich kolegów z drużyny Ineos, Carapaza i Bernala. Z tyłu pedałował Roglič, czekając na swój decydujący atak na czerwoną koszulkę.
Cort odwrócił się i zobaczył zbliżający się peleton z 1,5km przed metą, i odjechał. Zebrał każdą uncję energii, aby wcisnąć pedały, jedyny trwały członek niegdyś pięcioosobowej ucieczki. Roglič wyczuł potencjał i wyruszył na 300 metrów przed końcem, mając na celowniku słabnący Cort. Kolarz EF Education-Nippo dał z siebie wszystko, by wygrać, a Roglič odszedł ze sporym pocieszeniem, że po raz kolejny prowadzi w klasyfikacji generalnej.
Poniżej zdjęcia dnia Chrisa Aulda: